poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pod ko­niec ro­ku wy­daje się, że "szyb­ko zle­ciał"... Szyb­ko za­pomi­na się to, co było.

Co mnie spotkało, ucieszyło i zasmuciło !

- Wenta odszedł


- Śmierć babci
- Połowinki rocznika 1997 
- Powrót najlepszej wychowawczyni pod słońcem
- EURO 2012 nie wyszło 


- Siatkarze zdobywają Sofię


- Cała rodzina na wakacjach
- MAKE IT OR BREAK IT - za szybko obejrzałam
- IO Londyn 2012
- Malowanie sklepiku szkolnego


- Rowery 
- Śmierć zbyt młodego
- Utrata siatkówki na zawsze
- Kręgosłup, alergia, wzrok, astma - sypię się. 
- Utrata przyjaciółki ?
- Otrzymanie stypendium
- Książka "Niebo jest wszędzie"
- Egzamin próbny
- Jeszcze więcej bransoletek z muliny


- Znowu nie widziałam chrzestnego
- Końca świata nie było
- Koniec "Plotkary"
- Zapisałam się na rehabilitacje i do ortopedy
- " Milczenie owiec " i " Hannibal "


- Sylwester z mamą, babcią i "dziadkiem" 

Wszystkiego pięknego w nadchodzącym roku. 
Abyśmy śmiało stąpali po świecie i niczego nie zapomnieli. 





sobota, 29 grudnia 2012

Tłus­te kom­plek­sy wyk­rzy­wiające szkielet rzeczywistości.

Niektórzy już zapomnieli o świętach - to dobrze. Ale ja jestem monotematyczna i nudna. Więc wrócę do tego tematu. A nie przypadkowo, bo duży wpływ na ten wpis miała moja mama. Zacznę od początku tak będzie najlepiej. 
Czy usłyszeliście słowa obraźliwe od swoich rodziców? No ja właśnie wczoraj. Mam się wziąć za siebie bo wyglądam okropnie ( mówimy o mojej figurze ). Każdy rodzic, a przede wszystkim babcie martwią się o swoje dzieci i wnuki. Od kąt pamiętam, babcia i mama wmuszały we mnie jedzenie. I mówiły o anoreksji lub anemii. Babcia już tego nie robi od dwóch lat, gdyby nie zachorowała pewnie nadal by mnie męczyła. Mój brat jednak podkręcił atmosferę, przywożąc wagę na święta ( niestety ją zostawił ). Ile ważę powiem za chwilę. 
Prawie każdy życzył sobie, żeby to co zjemy w święta poszło w cycki. Ja chciałam tylko aby weszło gdziekolwiek. Problem ze mną jest taki. Jestem wysoka, szczupła, jeśli bym chciała wciągnąć brzuch będę miała same żebra. No i mam szerokie biodra ( podobno to nie problem, bo nie będę miała problemu z rodzeniem dzieci ), mój kochany brat tak sobie żartuję. I nie wiem co to odchudzenie i po co w ogóle to. Ja z każdym rokiem pragnę przytyć. Wiem moja głupota nie zna granic, a ludzie zazdroszczą mi przemiany materii.
Więc chyba już ustaliliśmy nie głodzę się, po prostu nie mam ochoty na jedzenie. Ale jeśli taka ochota najdzie, potrafię zjeść wszystko. Fakt czasami leci mi krew z nosa. Ale błagam tylko wy nie groźcie mi anemią i anoreksją. Do tego zaczynam doceniać samą siebie, zauważać swoje atuty. A uwierzcie w moim przypadku to oznaka, że jestem chora, ale na głowę. 
Obiecałam wam powiedzieć ile ważę i dlaczego mówię tu o czymś takim. Więc problem w tym, że w święta nie przytyłam tylko schudłam 4 kg. Ważyłam 60kg. a teraz ważę 56kg. Przeraża mnie to wszystko, ale nie dam rady tego zmienić. Może moje wrodzone atuty, przemiana materii czy jak to się tam zwie kiedyś odpuszczą. 
Ps. Przestań go zwodzić. 

czwartek, 27 grudnia 2012

Dlacze­go py­tasz się o mo­je sa­mopoczu­cie, jeśli i tak wiesz, że jest złe?


Jak wam minęły święta? Bo mi szczerze mówiąc do dupy. 
Wigilia - było dobrze, miła atmosfera i prezenty ( niepotrzebne ), ale były. 
Boże Narodzenie - Do dupy i jeszcze gorzej. Cały dzień przespałam i wymiotowałam.
Drugi Dzień Świąt - Dolegliwości jeszcze się trzymają. Brat wyjechał. Fotografia. I cholernie głupie filmy. Ile można oglądać te same historie Duma i uprzedzenie i Listy do M. 
A teraz trzyma mnie przy życiu Dr. House, jutro biorę się do pracy i zaczynam istnieć. 
Przepraszam, za tę głupoty powyżej. Cóż dziś nie stać mnie na nic innego. 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Ja byłem zwierzę. Ona święta. Ale szep­tała: - Lu­bię zwierzęta!


No to się doczekaliśmy. Mikołaj do nas dotarł i święta również. Jakie będą te święta, nie mam pojęcia. Każdy z nas niech przeżyje je w inny sposób, swój wyjątkowy sposób. Może w końcu złożę nam wszystkim życzenia ?
Więc życzę wam wesołych i szczęśliwych świąt. Zdrowia bo ono jest najważniejsze. Po świecie chodźcie swoimi szczęśliwymi ścieżkami, spotykajcie tych wartościowych i wspaniałych ludzi. Zawsze ale to zawsze się uśmiechajcie i miejcie przy sobie prawdziwych przyjaciół. Przeżyjcie ten wyjątkowy czas spokojnie i radośnie. Tego wszystkim życzy Ka.
Ps. W końcu moje zdjęcie, słabe bo słabe, ale jest : )

czwartek, 20 grudnia 2012

Szu­kający szczęścia jest jak pi­jak, który nie może tra­fić do do­mu, ale wie, że ma dom.


Co do Wigilii klasowej było naprawdę dobrze. Może życzenia są trochę na wyrost, ale przynajmniej było miło.
Lecz dziś chciałam o czym innym. Często zahaczam o miłość lub szczęście. Lubię te tematy, choć mnie nie dotyczą. Ja się pytam, jaka jest definicja szczęścia? Pewnie dla każdego inna. Dziś znalazłam swoją definicję.
Ka. powie, że jest szczęśliwa gdy nie będzie już miała powodu do płaczu. Gdy spełni się jako człowiek i będzie mogła śmiało podnieść głowę do góry z uśmiechem na ustach z wypowiedzianym MAM PO CO ŻYĆ, CHCĘ ŻYĆ. Wtedy będę szczęśliwa. Ale czy to nastąpi? Podobno wierzycie, że gdzieś to szczęście tam jest. Więc już wiem na co czekam. Czekam na pełnie szczęśliwego życia.

ps. Życzyli mi miłości i pokonania M. Miłości chyba jeszcze nie chcę, ale pokonać go to kusząca propozycja, ale jeszcze nie możliwa.

wtorek, 18 grudnia 2012

Jest ta­ka cier­pienia gra­nica, za którą się uśmiech po­god­ny zaczyna.

Oooo... Byłam dziś w szkole, tej na pozór tak idealnej, przyjaznej i radosnej. Byli ludzie, dużo ludzi, goście, dzieci, kolędy i wiersze. Tak raz w roku ta szkoła robi się przyjemna. Widziałam dziś dużo uśmiechu, szczerego uśmiechu. Aż zrobiło się tak świątecznie i przyjaźnie. Cóż widocznie święta zbliżają się wielkimi krokami. W czwartek idę do szkoły i na dzień dobry pakuję się do paszczy pt. "Wigilia klasowa". Będzie dobrze, musi  być. Poprawię się, złoże życzenia i wszyscy będą szczęśliwi. 
Coś się mdło zrobiło. Zbyt szczęśliwie. 

sobota, 15 grudnia 2012

Cóż, czas nie czeka...


Wypadało by coś powiedzieć. Jestem. Jeszcze żyję. Posprzątałam. Cholera, przeczytałam nawet książkę. Nic nowego, druga część "Szeptem". Warto o tym mówić? Coś się dzieję, jakieś chaotyczne szperanie i nerwy. Czy szykuje się jakieś święto? Nie mam pojęcia, wiem że czekamy. Nawet dziś umyłam głowę. Stwierdziłam, że już za bardzo się opuściłam. Dresy i gruby sweter to nic wyjściowego. Więc leżę, kwiczę i mówię takie głupoty. Pochłaniam z każdą minutą serial " Bez tajemnic" i zaczynam za dużo myśleć.
Czekam, czekam i czekam ...

wtorek, 11 grudnia 2012

Niecier­pli­wość żąda rzeczy niemożli­wej - miano­wicie osiągnięcia ce­lu bez środków.

Nie wytrzymałam. O ósmej rano wparowałam do przychodni. Bez entuzjazmu zdjęłam kurtkę, czapkę i czekałam. Przyglądałam się tym koszmarnym ( kremowym ) ścianą i okropnej zielonej podłodze ( wiedzcie że to mój ulubiony kolor ). Pani doktor przyjmowała od dziewiątej. A ludzie wysypywali się garściami. Błoga cisza która powitała mnie na samym początku, powoli zaczynała zanikać. Coraz więcej głosów, coraz głośniejszych głosów. Ludzie młodzi i starzy, wysocy i niscy, cierpliwi i porywczy. Dzieci z resorakami i dość przenikliwymi głosami. Wybuchowa mieszanka. Miałam dużo czasu by się przypatrzeć. Na niektórych twarzach rysował się smutek i ból, można było też odczytać radość i spokój. Choroba działa różnie. Jak to stwierdziliśmy pod poprzednim postem niektórzy chorują ciałem, niektórzy duszą. Jedni na życie, a inni przez życie. Miałam czas na snucie chorych poglądów, bo przyszłam do przychodni o ósmej wyszłam o jedenastej trzydzieści. Szkoda, że nie wzięłam dobrej książki.
Ale wyrok padł : " Nie jest bardzo źle, ale również nie jest dobrze". Życzyłyście mi odpoczynku więc dopiero w przyszły czwartek wracam do szkoły. Nie licząc skrajnych przypadków. Ponieważ w ten czwartek próba, a we wtorek występ na wigilii.
Ka.

niedziela, 9 grudnia 2012

I w ciężkiej chorobie tkwi dobro. Kiedy ciało słabnie, silniej czuje się duszę.

Dziwnie, wszystko pod kontrolą. Może w szkolę powinno być lepiej. Nie jestem smutna, ani nie jestem szczęśliwa. Jestem po prostu chora. Choroba powoli mnie rozkłada i nie mam pojęcia jak wytrzymam ten tydzień. Trzymajcie za mnie kciuki, bo ledwo słaniam się na nogach. 

sobota, 1 grudnia 2012

Im są piękniejsze, tym bardziej chcą być podrywane, żeby móc powiedzieć nie.


Nie rozumiem. Jak można być tak nie wychowanym i obleśnym. Przynajmniej na mnie wywarli takie wrażenie. 
Jadąc autobusem czy nawet metrem. Nie chodzi tu o środek lokomocji. Chcę czuć się w miarę komfortowo. Nie mówię tu o siedzeniach. Tylko o wygodzie psychicznej. Większy spokój, drażni mnie bardzo smród alkoholu i głośna muzyka.
A dziś miałam przyjemność spotkać się z nastolatkami w moim wieku. Nie miłym jak dla mnie zachowaniu. Może i podrywie, dość obleśne i niezrozumiałe. O dziwo nie zareagowałam, to do mnie nie podobne. Najpierw pukanie potem głośna rozmowa o mnie, może i nawet do mnie. Pierwszy raz modliłam się, by jak najszybciej był przystanek i abym mogła z Aguu już wysiąść z autobusu. Czy ludzie nie potrafią rozmawiać, czy internet wyżera co niektórym mózg. A może to bezradność.
Zszokowana Ka. 

piątek, 30 listopada 2012

Boimy się pa­miętać, a jed­nocześnie nie chce­my zapomnieć...


Chyba powinnam powiedzieć, że jest dobrze. Nie jest. Tęsknie za czymś czego nigdy nie było. Jestem na siebie wściekła. Bo się cofam, a nie mogę tego robić. 
Byłam wczoraj w stolicy. 
Nie pamiętam kiedy byłam tak szczęśliwa. 
Mam paru wspaniałych ludzi obok siebie na wyciągnięcie ręki. 
Ale potem wszystko się posypało. 
Popatrz na mnie i powiedz co widzisz. 

ps. 87% z j.polskiego. 


sobota, 24 listopada 2012

Poezję pisze się łza­mi, po­wieść krwią, a his­to­rię rozczarowaniem.


Oczyszczam się płaczem. 
Płaczę przy siatkówce.
Dlaczego?
Bo oni spełniają marzenie, a ja nie będę mistrzynią olimpijską.
Płaczę przy Ani z Zielonego Wzgórza. Tak to jest zabawne.
Dlaczego?
Bo wbrew pozorom, tęsknie za tym głupim uczuciem, miłością.
Wiem, że nie znajdę tej której chcę. 
A Gilbert i Ania to prawie Darcy i Elżbieta. 
Pamiętacie w ogóle tego rudzielca : ) 
Ja nie pamiętałam i przypomniałam sobie, więc nie było końca łzą. 
Płaczę przy szczęściu innych. 
Dlaczego? 
Bo wiem, że moje marzenie nigdy się nie spełni. 
Nie płaczę tylko przy przyjaciołach. 
Dlaczego? 
Bo wiem, że są wszystkim. 
Ich szczęście jest ważne, mój smutek ma być we mnie i tylko we mnie. 

W pamiętniku napisałam : 
"Jestem pomarszczona łzami. Przyzwyczajam się do tego".
To chyba źle, ale nic na to nie poradzę.   

Pomarszczona  Ka.

niedziela, 18 listopada 2012

Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić.



Egzekucja minęła, przetrwałam i się rozpłynęłam. 
Humanistyczne - dobrze 
Przyrodnicze - średnio 
Matematyka - koszmar 
Tylko nie wiem dlaczego, nie mogę ich zawieść, nie mogę. 
Potrzebny mi jest jakiś bicz na pobudzenie, postawienie do pionu. 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Cała nasza nauka, w porówna­niu z rzeczy­wis­tością, jest pry­mityw­na i dziecin­na - ale na­dal jest to naj­cenniej­sza rzecz, jaką posiadamy.


Dzisiejszy dzień był straszny. 
Zawiodłam siebie ! 
Mam strasznego doła i oczy opuchnięte od łez. 


Wtorek. Środa. Czwartek.
EGZEKUCJA !! 
Nie bałam się, a po słowach nauczycieli bardzo się boję. 
Gorzka czekolada <3

piątek, 9 listopada 2012

Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.



Nie chciałam tu nigdy pisać o miłości, ponieważ tego nie czuję, nie umiem i nie jest mi to bliskie. I nic się nie zmieniło. Nie rozumiem, kobiety przeważnie nie wybaczają, a mężczyźni mają nadzieje że kobiety jeszcze pokochają. Jest to bez sensu. Jeśli osoba którą kochasz jest szczęśliwa z kim innym, postaraj się zapomnieć. Tak wiem, wiem. Łatwo powiedzieć. Ale to jest mój słaby punkt. Więc dłużej nie będę się nad tym rozwodzić. Potrafię doradzać innym, ale sobie kompletnie nie. Dla osób które chcą mnie na siłę związać z kimś. Informuję, że to szybko się nie zdarzy. Ale w szczęśliwe zakończenia nie przestane wierzyć.

niedziela, 4 listopada 2012

Tam gdzie ro­zum sta­wia kropkę, nadzieja zaz­wyczaj dos­ta­wia dwie kolejne…

Uwielbiamy wielkie słowa. Nadużywamy słów miłość, przyjaźń i kocham cię. Używamy utartych schematów, może nie banalnych, ale dla mnie nic nie znaczących. 
Znaczy ja nie używam tych słów. Przez wiele lat nie mogłam powiedzieć ,,jesteś moją przyjaciółką ", nie potrafiłam. Uważam, że to słowo jest bardzo duże i obciąża. Dlatego staranie muszę dobrać do niego ludzi. Miłości, nigdy nie poczułam. Oczywiście nie mówimy o miłości do mamy i brata, bo ona jest oczywista. I tę dwie osoby usłyszały ode mnie słowa kocham cię. 
Chcę was uświadomić, że podobno mam serce z kamienia i nie rozumiem tej całej słodkiej otoczki która tworzy się wokół miłości. Bo mnie kręci ta miłość z XVIII i XIX wieku. A nie miłość internetowa, ta dzisiejsza. 
Więc nie dziwcie się, że jestem cholernie wkurzona gdy ktoś opowiada mi o wielkiej miłości w wieku 14 lat. Po prostu tego nie wytrzymuje. A znam przypadek gdy sympatia przetrwała 20 lat, a potem się okazuje że to był zwykły nic nie znaczący banał. 
Dla mnie przyjaźń i miłość coś znaczą. 
Wierząca w dobre i niebanalne zakończenia Ka. 

czwartek, 1 listopada 2012

za życia często za­nied­by­wani, w Dzień Wszys­tkich Świętych tak tłum­nie odwiedzani...


..... Nad światem zapanowała nagła melancholia, przesadna radość lub całkowite zapomnienie .....
Przecież chcemy myśleć o zmarłych jak najlepiej, niektórych nie znamy a jeszcze innych nie chcieli byśmy poznać. Ale dziś mamy jakoś bardziej wyrozumiałe serce. Myślimy o rzeczach których nie przyjmujemy w swojej codzienności. Bo przecież śmierć jest straszna i zła, to po co mamy się nią zadręczać. Osoba nam bliska lub zupełnie obca odeszła. Taka jest kolej rzeczy, trzeba się z tym pogodzić i dalej iść przez życie. Niech przynajmniej nam żyje się lepiej. Nie rozumiem, nie pamiętam, nie znam ale tęsknie i nie chcę zapomnieć.
W tym roku odeszły z tego świata bliskie mi osoby, osoby które miały jeszcze wiele do zaoferowania, nie doszły nawet do pełnoletności. O wszystkich ludziach pamiętam. O każdym z osobna myślę. Pamiętajcie i wy.
W życiu piękne są tylko chwilę !

piątek, 26 października 2012

... w życiu jest jak w cyrku... tak światła areny, jak i mrok wi­dow­ni - wiele zagrożeń niosą...


Byliście kiedyś w cyrku? Może i głupie pytanie.  No bo jak można nie być w cyrku, ale kto tam wie. Więc załóżmy, że byliśmy wszyscy. I co takiego, po wyjściu z niego zapamiętaliśmy najbardziej?
Czary, zwierzęta, klauny, akrobację czy watę cukrową.
No właśnie. Pierwszy raz byłam w cyrku w wieku 7 lat. W tym wieku podobało mi się wszystko, więc z cyrku wyszłam oczarowana, uśmiechnięta, a moje oczy miały wielkość pięciozłotówek. Pamiętam to wrażenie, zapach zielonej trawy, wesołą muzykę, czary, ożywienie i klaunów których dziś się boję. Wtedy było wszystko piękne, ale nie widziałam ważnych detali które zauważyłam ostatnio.
Byłam parę dni temu znowu w cyrku. Cieszyłam się tak jak wtedy, w wieku 7 lat, bo znowu mam odwiedzić to genialne miejsce. Początek był świetny, zapach skoszonej trawy, wesoła muzyka i pani która wykonuję akrobację. Potem wyszły straszne klauny, lew w klatce też był. I nagle wszystko się sypie za sprawą wielbłądów i koni. Były piękne, okazałe i szczere. Ale nie do końca posłuszne, więc trzeba było wykorzystać biczyk. I to również rozumiem, ale widać było że zwierzęta są nie zadowolone, a opiekunowie wściekli. A ja nie lubię patrzeć na tą nieszczerość, którą mnie faszerowali.  
Zawiodłam się.
Teraz już wiem dlaczego życie porównujemy do cyrku. Chaos, praca, udawanie i silenie się na uśmiech który tylko odstrasza. Taki jest cyrk i takie jest życie.
Zawiedziona Ka.


sobota, 20 października 2012

Polityka zmieni się w kicz, miłość w pornografię, muzyka w hałas, sport w prostytucję, religia w naukę, nauka w wiarę.



Roztrzepana w wyciągniętych dresach, chowa się pod ciepłym kocem. Siedzi na środku pokoju, a wszędzie mnóstwo zeszytów i książek. Była chora, a teraz musi uzupełnić zaległości i uczyć się do konkursu z języka polskiego. Sama się pyta po co jej to, tłumi w sobie złą energię. Ale o ile ją znam, zaraz zacznie mówić jak nie ja to kto. Więc właśnie tak spędzi ten ładny weekend, w stosie książek, nauki i zmęczenia. Jeszcze tylko obejrzy "Nad życie". I będzie gotowa !
Ka.

wtorek, 16 października 2012

Żeby być sobą, trzeba być kimś.


Nigdy nie powiedziałam wam jak mam na imię. Lubię wszystko ukrywać, ale będzie łatwiej gdy to powiem. Więc przez roztargnienie mojego taty mam dwa imiona. Od piętnastu lat jestem Kinga Wiktoria. I od razu muszę się przyznać, że imię Wiktoria nigdy mi nie pasowało. Większość dzieci nie lubi swoich imion. Koleżanka w przedszkolu ma ładniejsze, dłuższe lub krótsze. Ale nikt nie ma dwóch imion, więc dlaczego ja mam. Jak by tego było mało pani od historii mówiła : " Jakie ty masz piękne imiona, do tego dwóch księżnych". Nigdy tak nie uważałam, Kinga owszem zawsze mi się podobało, ale Wiktoria jest okropne. Aż do teraz, po piętnastu latach lubię swoje dwa imiona i zaczynam nimi operować.
Wiktoria = zwycięstwo. A ja lubię zwyciężać.
Dlaczego o tym w ogóle mówię. Ponieważ, zastanawiam się czy wierzycie że wasz charakter zależy poniekąd od swojego imienia czy daty urodzenia. Ja sama nie wiem czy wierzę, ale czasami to czytam i sprawdzam. I jestem przerażona, tą prawdą na mój temat.
Jestem silnym i ambitnym koziorożcem, nieco poważniejszym od rówieśników. Nieugięta, uparta i pewna siebie Kinga. Oraz stojąca mocno na ziemi o męskim sposobie myślenia Wiktoria. Rzeczywiście mam tak dobrane cechy.
A wy co powiecie o sobie?

środa, 10 października 2012

[...] snu nie da się opowiedzieć. Opowiedziany przestaje być snem.


Zapomniałam jak ważny jest odpoczynek. Wszystko spaja się w jedną chwilę. Śniadanie. Szkoła i sklepik. Praca domowa. Nauka. Sen. I tak dzień dnia, godzina, minuta i sekunda. Chyba jestem przeznaczona do pracy cyborga. Uwielbiam mieć zapełnione wszystko, co to minuty. Ale mój organizm zaczyna się sprzeciwiać. Oczy zamykać, nic nie pomaga. Nie wiem co mówię, więc nie oceniajcie.
Zmęczona Ka. 

środa, 3 października 2012

Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.



Widzę ją codziennie. Widzę jego codziennie. Widzę ich razem codziennie. Ich niebieskie oczy świecą się jak nigdy. A kąciki ust wędrują ku górze. Widać to wielkie szczęście, tą miłość. Którą chcą się dzielić, jestem tego pewna. Ale nie mogą bo wszyscy pytają i tworzą głupie aluzję. Ciężko jest kochać i być kochanym w XXI wieku. Ciężko jest być sobą, szczęście też jest ciężkie. Życzę pięknej miłości i wytrwałej. Do końca i pomimo wszystko.  Wszystkim.
Ka.

czwartek, 27 września 2012

Poznanie innych to inteligencja, poznanie siebie to prawdziwa mądrość.

Każdego dnia idę tą samą drogą. Mijam ten sam szary dom i drzewa. Nawet psy są takie same, tylko po siedmiu latach już nie szczekają. Ludzie Ci sami, grubi i chudzi, wysocy i niscy, mądrzy i głupi. Każdego dnia mówię dzień dobry i dobry wieczór, tym właśnie ludziom. Nawet wysilam się na uśmiech i ukłon. Ja zachowuję się tak samo, a oni z mniejszym entuzjazmem i większymi oczami. Nic nie zrobiłam, nie zmieniłam się na zewnątrz. A oni z oddali postrzegają i oceniają. Tylko jeden pan w zielonej koszuli w kratę zostaje nie zmienny.  I z takim samym entuzjazmem nadal mówi wesołe dzień dobry.
Ka.

niedziela, 23 września 2012

Wiara i ro­zum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki uno­si się ku kon­tem­plac­ji prawdy.

Nie wstydzę się. Byłam tam. Wierzę. Śpiew. Taniec. Radość. Śmiech. 10 kilometrów na pieszo. Zdarte gardło. Zdjęcia. Miłość. Zmęczenie. Czystość. Jak co roku odwiedziłam mojego przyjaciela. Św. Stasia.

Na więcej mnie nie stać.
 Jest to moja prawda. 

wtorek, 18 września 2012

Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera.

" Rodzice muszą mieć czas i wpoić pewne wartości. To się nazywa szczęśliwe dzieciństwo." Właśnie to dziś usłyszałam na polskim. Po tych słowach odpłynęłam, całe dzieciństwo przepłynęło mi przed oczami i zrobiłam się szklana. " To znaczy że nie miałam szczęśliwego dzieciństwa? " Zawsze tak myślałam, tata mnie kocha, ale jest w tym swoim alkoholowym świecie. Mama kocha, ale ... A brat jest dorosły, czasami tylko do mnie przyjedzie. Nie czułam się potrzebna, kochana czy mądra. Rodzina mnie skrzywdziła. Nikt nie wpoił mi wartości, sama się ich nauczyłam. Tylko nie wiem jak, kiedy i dlaczego. Wydaję mi się, że wyrosłam na mądrą osobę. Która jako tako sobie poradzi, a reszta życia być może da jej szczęście.

czwartek, 13 września 2012

Jeśli chcesz oglądać tęczę, mu­sisz dziel­nie znieść deszcz.


Otwieram oczy i widzę szary świat. Słońce nie ma siły wyjść na zewnątrz, a niebo jest zbyt rozchwiane emocjonalnie i płacze. Więc ubieram się ciepło i odważnie wychodzę na zewnątrz. Widzę przygarbionych ludzi którzy chowają się pod parasolami, to życie ich zbyt boleśnie powitało. Jedzie kolejny samochód w kolorze czarnym i ochlapuje ludzi. Słychać przekleństwa, krzyki i cichy płacz który rozmywa się deszczem. Tylko ja mam siłę podnieść głowę, uśmiechnąć się i nie mieć pretensji do świata. Jeszcze za mało przeżyłam, świat mnie nie przytłoczył lub mam więcej siły niż oni. Mrówki, które są szczęśliwe tylko wtedy gdy świeci słońce.
Ka.

niedziela, 9 września 2012

Im­pre­za za im­prezą, me­lanż za me­lanżem - ko­lej­ny zde­mora­lizo­wany nastolatek.



Kolorowe światła odbijają się na czarnym niebie. Na kwadratowym, zimnym polu wirują roztańczone ciała. Zagłuszając śpiew kolejnego przystojniaka. Starsi i bardzo młodzi chwieją się bo wlali w siebie hektolitry żółtego płynu. Pożegnanie lata na świeżym powietrzu, a już czuć smród dopiero co ugaszonego papierosa. Niziutka ławeczka podtrzymuję ciała moich trzeźwych znajomych. Przychodzi myśl "Już wiem dlaczego się rozumiemy, bo nie potrafimy pić alkoholu i palić". Prawie cały czas spędzam z moją przyjaciółką Aguu. Jeszcze dwie piosenki i wracam do domu. Ostatnie dwa obroty, zabieram kurtkę, żegnam się i wychodzę. Za sobą słyszę głośne śmiechy i ludzi którzy nie są wstanie wypowiedzieć choćby jednego zdania. Zapach dymu się oddala. A ja po 22 jestem w domu. Myślę tylko o porządnym śnie i zapomnieniu.
Ka.

czwartek, 6 września 2012

Dla tłumów szczęśliwa, a w duszy samotna.




Poszukuję szczęścia ! 
Wiecie kiedy ostatnio je widziałam? W dzieciństwie, które nie było wcale takie dobre. Miałam sześć lat, krzywy zgryz, a dzień wcześniej wypadł mi mleczak. Poznałam nowe dzieci, wielki świat. Lecz najbardziej podobała mi się szczerość. Nikt nie wiedział kim jestem, sama nie wiedziałam, przecież dopiero zaczęłam naukę w przedszkolu. Wszyscy mnie lubili, nie czułam samotności i odpowiedzialności. A potem z każdym następnym dniem było gorzej. Dzieci dowiedziały się czyją jestem córką. A ja zaczęłam rozróżniać dobro od zła i mieć własne zasady. Szczęście zgubiło się na przełomie czwartej klasy i szukam go do dziś. Jest z tamtych czasów jedno wspomnienie. Stoi na półce, uśmiecha się i nadal nie ma jednego zęba. 
Ka.

poniedziałek, 3 września 2012

Kto nie przeszedł przez szkołę bólu, jest jak analfabeta przed księgą życia.

Stało się, właśnie dziś przekroczyliśmy szkolne mury. Zrobiłam to co musiałam, byłam tam gdzie mi kazali. Zobaczyłam roześmiane mordki i błyszczące oczy najmłodszych dzieci. Też chciałabym traktować to z taką radością. A moja klasa? Jak zawszę taka sama, może trochę wyrośnięci. Jestem w trzeciej gimnazjum i boję się. Strach strasznie mnie przeszywa. Nie boję się nauki, wczesnego wstawania i obowiązków. Boję się, że to co przeżyłam w mojej miejscowej podstawówce i gimnazjum za dziesięć miesięcy wyparuje. Boję się, że zapomnę o przyjaciołach, nauczycielach i tych dobrych chwilach. Boję się przyszłości, która zmieni całe moje życie!
+ Mój plan jest beznadziejny.
Ka.  

sobota, 1 września 2012

Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy, a księga zdarzeń zaw­sze ot­warta w połowie.

Odkąd pamiętam nie potrafiłam poznawać nowych ludzi. Taki wstyd, może jakaś trauma. I pewnie to jest powodem słabych początków. Od razu powiem to nie jest mój pierwszy blog, chociaż można tak powiedzieć. W końcu będę pisała to co chcę. Bez żadnych skrytych tajemnic. Chcę poznać spokrewnione duszę, dyskutować i dzielić się swoimi myślami. Zbyt młode ciało, a za stara dusza. Chciałabym żyć w przeszłości. 
Zagubiona  Ka.