... ktoś pompuje balonik nadziei, radości, wspomnień
i nagle z zimną krwią bierzę malutką igłę
i dziurawi balonik tak, że nic nie da się z tym zrobić
nadzieja, radość, wspomnienia odlatują
raniąc wszystko co w nas pozostało ...
Jak mam sobie poradzić z moim tlenem, którego nie mogę pobierać.
Kiedy jestem pewna, że uporałam się z myślą ciągłej tęsknoty - ONA wraca.
Nie mogę bez tego żyć, samo patrzenie przez szkło mi nie wystarcza.
Chcę tego dotknąć, mieć na wyciągnięcie ręki.
I nie na chwilę, godzinę czy dwie lecz na zawsze, codziennie do końca dni.
Błagam niech mi ktoś pomoże.
Uwolni od tego zamknięcia, bo moje serce dłużej nie wytrzyma.
Nie wiem jak mam to wyjaśnić, nawet moi przyjaciele tego nierozumieją.
A ja czuję się jak roślinka która umiera, bez wody lecz z samotnością i nie pokojem.
***
Nawet nie mogę denerwować się bez bólu.
Jeśli jeszcze raz się wydarzy będę musiała zrobić badania.
Każde moje słowo odbija się echem od ludzi bliskich.
Poszukuję wsparcia, widział ktoś na swojej drodzę małą radosną kuleczkę?