środa, 20 listopada 2013

Nie żałuj, nig­dy nie żałuj, że mogłeś coś zro­bić w życiu, a te­go nie zro­biłeś. Nie zro­biłeś, bo nie mogłeś.



... ktoś pompuje balonik nadziei, radości, wspomnień 
i nagle z zimną krwią bierzę malutką igłę 
i dziurawi balonik tak, że nic nie da się z tym zrobić 
nadzieja, radość, wspomnienia odlatują 
raniąc wszystko co w nas pozostało ...
Jak mam sobie poradzić z moim tlenem, którego nie mogę pobierać.
Kiedy jestem pewna, że uporałam się z myślą ciągłej tęsknoty - ONA wraca.
Nie mogę bez tego żyć, samo patrzenie przez szkło mi nie wystarcza. 
Chcę tego dotknąć, mieć na wyciągnięcie ręki. 
I nie na chwilę, godzinę czy dwie lecz na zawsze, codziennie do końca dni. 
Błagam niech mi ktoś pomoże. 
Uwolni od tego zamknięcia, bo moje serce dłużej nie wytrzyma. 
 Nie wiem jak mam to wyjaśnić, nawet moi przyjaciele tego nierozumieją. 
A ja czuję się jak roślinka która umiera, bez wody lecz z samotnością i nie pokojem. 
***
Nawet nie mogę denerwować się bez bólu. 
Jeśli jeszcze raz się wydarzy będę musiała zrobić badania. 
Każde moje słowo odbija się echem od ludzi bliskich. 
Poszukuję wsparcia, widział ktoś na swojej drodzę małą radosną kuleczkę? 

środa, 6 listopada 2013

"Nagnij pochmurną broń naszą, gdy zaczniemy walczyć miłością."


Wracam ze szkoły, ciągnę nogi daleko w tyle i czekam na zimnym przystanku. Dzięki temu mam czas na  przemyślenia.  Brakuje mi codziennej dyskusji z przyjaciółmi, tego naszego śmiechu i rozmawiania ciągle sobie przerywając. Gdy oni gubili wątek, a ja musiałam na tyle dokładnie słuchać by powtórzyć ich ostatnie słowa. Brakuje mi porozumiewania się bez słów. Tego, że gdy mówiłam coś co mogłoby się wydawać kompletną bzdurą, tak naprawdę dla nas było to zrozumiałe. Pamiętam jak mówiłam z pełnymi ustami i trzeba było mnie tłumaczyć, a przyjaciel rozumiał. Tęsknie, TĘSKNIE, tęsknie, chociaż naprawdę nowo poznani ludzie są wspaniali, jednak chcę rozmowy z przyjacielem.
*** To jest jeden wątek ***
Potrzebny jest mi ktoś bliski, zaraz, natychmiast, już. Ktoś taki jak poduszka, tylko który wysłucha i wesprze. A może potrzebuje czegoś? Takiego małego, głupiego uczucia. Które św.Paweł opisywał jako najważniejsze. Tak naprawdę nie wiem, czy to nie jest mój wybryk. Może wcale tego nie potrzebuję, chcę tylko zaspokoić swoją ciekawość, pychę albo samoocenę - nie wiem jak to nazwać. Zaczynam wątpić w swoją wartość i to dlaczego, ponieważ nikt nie jest mną zainteresowany i nigdy nie był? Wiem żałosne*.
Chyba czas by zagłębić się w archaizację i Bogurodzicę.
* nigdy tego nie potrzebowałam, a teraz przyszły jakieś głupie sentymenty.